Życie jest dostatecznie wymagające. Nie trzeba go sobie sztucznie utrudniać.
Zewsząd otaczają nas przepisy, których nawet nie da się poznać: jest ich za dużo, są pisane hermetycznym językiem i zawierają błędy. Czy prawodawca robi to celowo, czy wynika to z bezmyślnej nadgorliwości — jakakolwiek działalność wymaga otoczenia się tłumem ekspertów, którzy często w ogóle nie powinni być potrzebni, jak biuro rozliczające podatki jednoosobowej firmy, czy specjalista od ppoż w małej żwirowni. Gdzieś w tym gronie są też behapiczka1)ktokolwiek wymyślił tę niesłownikową formę, należy mu się uznanie i behapowiec, a także — komplementarny do nich — audytor bezpieczeństwa maszynowego.
Czy ocena ryzyka maszynowego może być czymś więcej niż kosztowną konsekwencją kodeksu pracy? Na pewno mogłaby… Ale nawet jeśli nie, czasem warto zapytać — choćby takiego eksperta, który w innych warunkach nie byłby potrzebny.
Więcej o ocenie ryzyka i jej konsekwencjach w serwisie ocenaryzyka.pl.
Przypisy